JESTEŚ MAMĄ? NA PEWNO WYRZUTY SUMIENIA NIE SĄ CI OBCE.
Wyrzuty sumienia są nieodzowną częścią macierzyństwa. Świadomego macierzyństwa, należałoby dodać.
Jesli jesteś mamą, to pewnie doskonale je znasz. Jeśli dopiero nią będziesz, to wkrótce przekonasz się, o czym tutaj piszę.
Są małe, wstrętne i nie dają nam spokoju. Zaczyna się tuż po porodzie. Bo może nie wszystko przebiegło tak, jak sobie zaplanowałyśmy, bo może mamy za mało pokarmu, bo w ogóle nie wiemy jak zabrać się za przewijanie tego maleństwa… Ja chyba nie nadaję się na matkę!
Potem wcale nie jest łatwiej. Dziecko rośnie, a Ty – matka ciągle bijesz się z tymi myślami… Mogą one dotyczyć w zasadzie wszystkiego. Pojawiają się często, bywa że codziennie. Czasem znienacka w ciągu dnia, a innym razem dopiero gdy leżysz już w łóżku próbując zasnąć. Czasem od razu, tuż po jakimś zajściu (np. gdy nakrzyczysz na dziecko), a czasem dopiero po przemyśleniu jakiejś konkretnej sytuacji i wyciąganiu z niej wniosków.
DLACZEGO MY MAMY MAMY WYRZUTY SUMIENIA?
Tak jak i w życiu, tak w macierzyństwie czasem robimy czy mówimy rzeczy, których później żałujemy. Wstydzę się, bo znów się nie pohamowałam, bo znów się uniosłam, bo choć tyle razy obiecywałam sobie, że „nigdy więcej” to znów się to zdarzyło.
Takie wstrętne poczucie winy, że można by było coś robić lepiej, bardziej, częściej. Może powinnam poświęcać dziecku więcej uwagi? Częściej z nim czytać/ malować/ układać puzzle? A może oprócz tego mogłabym lepiej dbać o dom, bo taki tu wszędzie bałagan. Może by trzeba też bardziej zadbać o związek? Dzieci dziećmi, ale kiedy my ostatnio zjedliśmy razem kolację? Kiedy mieliśmy czas tak naprawdę dla siebie?
Im bardziej świadomą mamą/kobietą jesteś, im bardziej analizujesz swoje postępowanie i relacje, tym więcej masz pytań, wątpliwości, no i wyrzutów sumienia też. Czy to źle? Niekoniecznie. Kluczowe jest tutaj co Ty z takimi wyrzutami zrobisz. Bo to, że się pojawiają jest czymś zupełnie normalnym i, według mnie, ma zarówno swoje złe, jak i dobre strony.
DLACZEGO WYRZUTY SUMIENIA SĄ DOBRE?
Po pierwsze, samo to, że w Twojej głowie wyrzuty sumienia się pojawiają, oznacza, że jesteś dobrym człowiekiem. TAK! Jesteś dobrym człowiekiem, dobrą osobą, dobrą mamą. Chcesz dla Twojego dziecka/ dzieci jak najlepiej, starasz się popełniać jak najmniej błędów wychowawczych, pracujesz nad sobą. Twoje wyrzuty wynikają z troski, zaangażowania i świadomego podejścia do wychowania. Niejako dzięki nim, jesteś w stanie dostrzec, co można naprawić. Naprawiasz i stajesz się coraz lepszym rodzicem. A zatem wyrzuty sumienia i odpowiednie przeanalizowanie sytuacji mogą działać motywująco. Zauważasz co możesz tu i teraz zmienić, żeby było lepiej.
Poza tym jest jeszcze jednen ważny element, który sprawia, że to nasze poczucie winy jest dobre. Czując, że coś poszło nie tak i chcąc to naprawić, możesz pójść do swojego dziecka i zwyczajnie je przeprosić. Takie oficjalne przyznanie się do błędu nie tylko pomoże Tobie poczuć się lepiej. Twoje dziecko uczy sie wtedy, że nikt nie jest nieomylny, każdemu czasem coś nie wychodzi. Choć niektórym rodzicom przepraszanie dzieci przychodzi niezmiernie trudno, to jednak korzyści są ogromne. Dziecko czuje się wtedy szanowane i uczy się, że niewłaściwe zachowanie (też rodzica) niesie za sobą konsekwencje. Samo uczy się przepraszać.
DLACZEGO JEDNAK BYWAJĄ ZŁE?
Pojawiające się nieustannie wyrzuty sumienia męczą. Męcza i to jeszcze jak! Nie pozwalają zrelaksować się, gdy dziecko w końcu jest już w łóżku, nie pozwalają odpocząć albo spokojnie zasnąć. natłok myśli i to ciągłe pytanie – a może powinnam jednak zrobić inaczej?
Wyrzuty sumienia czasem powodują, że zaczynasz wątpić w siebie i swoje kompetencje. Jeśli dręczą Cię bez przerwy są w stanie odebrać radość płynącą z macierzyństwa. Mogą wpędzić w poczucie winy, pogarszać nastrój, powodować, że zaczynamy analizować zbyt dużo i zbyt często.
Jak zatem odróżnić to dobre działanie naszych wyrzutów sumienia i wątpliwości od tego złego, destrukcyjnego? Ważne jest podejście zdroworozsądkowe. Nie być obojętną wobec tego, co się dzieje w naszej relacji z dzieckiem, nie ignorować, jeśli coś idzie nie najlepiej, ale też nie wyolbrzymiać, nie przesadzać.
ZATEM JAK SOBIE Z NIMI RADZIĆ?
- Kiedy masz do siebie pretensje pomyśl o swoich ogólnych intencjach. Przecież jedna sytuacja nie stanowi o tym jak wygląda Twoje macierzyństwo tak w ogóle. To tylko incydent.
- Nie bądź dla siebie zbyt surowa. Każdy ma prawo popełnić błąd. Twoje wyrzuty sumienia świadczą o tym, że Ci zależy, że się starasz, że jednak widzisz, że coś można poprawić.
- Nie porównuj się! To, że ktoś karmi dłużej (krócej?) piersią/ ma zawsze porządek w mieszkaniu/ wydaje się mieć niekończące się pokłady cierpliwości/ robi karierę zawodową mimo posiadania trójki dzieci/ ma zawsze zrobione paznokcie itp itd… to wszytsko nie oznacza, że Ty jesteś złą mamą. To znaczy tylko tyle, że ktoś ma może inaczej niż Ty. Zresztą zawsze trawa u sąsiada wydaje się bardziej zielona…
- Pamiętaj, że nie ma idealnych mam, nie ma też idealnych dzieci. Zawsze będą broić i wystawiać Twoją cierpliwość na próbę. Dopóki z Tobą mieszka/ją, będziesz miała mnóstwo wątpliwości czy postąpić tak czy inaczej, czy pozwolić czy nie, czy naciskać czy odpuścić… Ba, podejrzewam, że nawet po wyfrunięciu dzieci z gniazda, wyrzuty nie znikną razem z nimi. Czy to, że moje dziecko wplątuje się w dziwne związki/ jest pracoholikiem/ ma zbyt wyluzowane podejście/ jeszcze się nie ustatkowało (…) czy to nie jest przypadkiem wina mojego wychowania?
- Jeśli dręczą Cię wyrzuty sumienia pogadaj z partnerem lub kimś innym , kto jest Ci życzliwy. Mnie najlepiej na ziemię sprowadza mój mąż. Kiedy czasem dzielę się z nim moim zamartwianiem (zwłaszcza tym grubo przesadzonym), on fajnie po męsku pomaga mi rozwiać moje wątpliwości – „Monia, przecież nic się nie stanie jak raz pozwolisz dzieciom…” albo „Przecież Ty też jesteś tylko człowiekiem, każdemu czasem puszczają nerwy”. I wtedy zwykle mi lepiej 🙂
- Wyluzuj kochana. Nie przejmuj się pierdołami. Jeśli masz gorszy dzień, albo wiele do zrobienia, a niewiele czasu, to Twoje dziecko może zjeść gotową pizzę zamiast tych wszystkich marchewek z hummusem, zdrowych smoothie i warzywek gotowanych na parze. Świat się nie skończy, naprawdę!
- Doceniaj siebie i swoje starania! Myśl pozytywnie o samej sobie w roli mamy. Bądź z siebie dumna, kiedy coś się udaje. Chwal sama siebie za osiągnięcia, ale też za same starania i wysiłek jaki w to wkładasz. Wychowywanie dzieci to nie jest łatwa robota, a często mamy tendencję do zauważania tego co nie wychodzi, a pomijania tego co dobre. Doceniaj siebie!
Ze mną jest dokładnie tak samo. Też mnie dopadają. Nawet dość często. Dopadły mnie przed chwilą. Pisząc ten artykuł, zrobiłam sobie przerwę i poszłam wstawić dzieciom pizzę do piekarnika. Nie, nie domowej roboty pizzę z mąki orkiszowej, tylko taką zwykłą, gotową, z supermarketu. No i tuż po zamknięciu piekarnika, przez ułamek sekundy taka myśl: „A może powinnam w to miejsce usmażyć im naleśniki? Zjedliby z twarogiem, to zdrowiej. Albo może mogłam przygotować jakąś warzywną zapiekankę albo chociaż to ciasto na pizzę sama zrobić??”
Ale to tylko ułamek sekundy był, na szczęście 🙂 Zaraz potem staram się jednak wyluzować i racjonalnie skontrargumentować. Przecież nie jest tak, że codziennie jedzą gotową pizzę, zwykle jemy dość zdrowo. Przecież mam mnóstwo pracy. Przecież jestem w dziewiątym miesiącu ciąży i mam prawo do ułatwiania sobie życia! Nie dajmy się zwariować!
Wszystkie zdjęcia w tym artykule pochodzą z unsplash.com.
Dziękuję za te słowa. Ja często się katuje wyrzutami i jest mi ciężko…
Tak to już z nami jest, że te wyrzuty często nie dają nam spokoju. Kwestionujemy swoje własne decyzje, zachowania, a zwyczajnie zapominamy o ogromie dobrych rzeczy, które też się przecież wydarzają. Mam nadzieję, że spojrzysz teraz na siebie nieco łaskawiej.
Wszystkie mamy powinny przeczytać ten artykuł. Wspaniały, prawdziwy, prosto w setno codziennego życia mam . Dziękuję. 😘
To ja dziękuję! Tak jak piszesz Monika – codzienne życie mam… pamiętajmy, żeby starać się naprawiać to, co jest do naprawienia, ale też doceniać swoje starania!
Dziękuję za tak miłe słowa. Myślę, że dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy w tym same, że większość mam tak ma.